Wszystkie bielskie domy kultury otrzymały z Ratusza zakaz udostępniania sal na spotkania wyborcze, rady osiedli się boją narazić (bo nie dostaną pieniędzy). Zarząd spółdzielni „Społem” podjął uchwałę, że w należących do niej obiektach mają prawo wisieć tylko plakaty Jacka Krywulta. A ten za pieniądze bielskich podatników pod swoim nazwiskiem zaprasza na koncerty, przecina wstęgi, przypisuje sobie nawet inwestycje rządowe.
Coś jakbyśmy się cofnęli już nawet nie przed rok 1989, ale do czasów wręcz feudalnych…
Dobrze, że mój Komitet zainwestował w wynajęcie autobusu – objazdowego biura wyborczego, bo inaczej nie byłoby gdzie się spotkać z mieszkańcami Bielska.